Było słoneczne popołudnie, ptaszki ćwierkały,
kwiaty kwitnęły, a drzewa obradzały owoce. Kilka dni przed rozpoczęciem
ostatniego roku w Hogwarcie dla Hermiony, Harrego i Rona. Spokojny czas dla
wielu uczniów, ich rodziców, a nawet mugoli. Czarodzieje nie musieli się już
bać, ponieważ Voldemort został pokonany. Nic już nie groziło czarodziejskiemu
światu dla wielu miało znaczyć to spokój do końca ich życia.
****
Hermiona była umówiona z Harrym i Ginny w jego nowym domu przy Grimmuald Place.
Była w zwiewnej blado różowej sukience a'la Marilyn Monroe do tego miała czarne
buty na niskiej szpilce. Twarz lekko podkreśliła makijażem. Miona teleportowała
się przy domu przyjaciela. Otoczenie było piękne, dookoła domu rosła zielona
trawa, na niej dostrzec było można kwiaty różnego pokroju, od tulipanów do
forsycji, rosły także drzewa owocowe, wisiały na nich dojrzałe owoce: wiśnie,
jabłka, gruszki, obok znajdowała się grządka soczystych i pachnących z daleka
truskawek. Kawałek dalej znajdowała się mała altanka, która porośnięta była
różami pnącymi w kolorze bordowym, podłoże wyłożone było płytkami w kolorze
ciepłego beżu, drewniane ściany znajdowały się z trzech stron. Na środku altany
znajdował się mały okrogły stolik, a po jego bokach dwa fotele z jasnej skóry.
Hermi staneła przed drzwiami i zapukała. Drzwi otworzyła jej Ginny.
-Cześć
Hermiono. Czekaliśmy na... - dopiero teraz dostrzegła zapłakaną twarz
przyjaciółki - Co się stało? Wejdź.
Hermiony
twarz zalana była łzami, makijaż rozmazany, wyglądała jak jedno wielkie
nieszczęście, nawet fryzura jej się popsuła i miała na głowie ogromną szopę.
Ginny troszczyła się o swoją przyjaciółkę, chciała jak najprędzej dowiedzieć
się co się stało. Szatynka była dla rudej jak siostra. Kochała ją całym swoim
sercem, była gotowa zrobić krzywdę temu, kto był powodem smutku przyjaciółki.
Dziewczyny poszły do kuchni gdzie czekał na nie Harry. Gdy przyjaciel zobaczył
dziewczynę podszedł i przytulił ją do siebie, obawiał się najgorszego, jego
serce przepełniała troska o nią, nie mógł dopuścić by ktokolwiek zranił jego
przyjaciółkę, kochał ją jak siostrę, była dla niego bardzo ważna, jak członek
rodziny, której nigdy nie ma, ona zastępowała mu ją.
-Zerwał
ze mną - załkała - Ron ten parszywiec, nie mogę zrozumieć dlaczego. Chciał się
spotkać, myślałam, że pójdziemy na obiad czy coś, w końcu dziś nasza rocznica,
więc ubrałam się elegancko, chciałam wyglądać wyjątkowo w ten dzień, przecież
mieliśmy być razem, a ja chciałam mu urodzić dzieci i być z nim do końca życia.
Harry i Ginny pocieszali załamaną przyjaciółkę. Ginny już knuła jak zemścić się
na bracie, kochała go, ale nie mogła znieść tego, że zadał jej przyjaciółce
taki ból. Ginny zarówno jak Harry przepełniał gniew i złość, nie mogli uwierzyć
w to co się stało. Jak on mógł? Nie znali takiego Rona, przecież przez
wszystkie sześć lat starał się Hermionę a tu tak nagle koniec? Coś musiało być
nie tak. Ron musiał kogoś poznać, zakochać się. Przecież Hermiona była piękna i
mądra, ideał każdego faceta.
Hermiona uspokoiła się po kilkunastu minutach. Harry wyczarował cztery szklanki
Ognistej Whisky, którą wszyscy tak uwielbiali. Miona spojrzała zdziwiona na
szklanki i na Harrego. Dopiero w tym momencie dostrzegła białą czuprynę
siedzącą w salonie, widziała go przez drzwi.
-Malfoy?!
- zapytała oburzona faktem, że nikt jej wcześniej nie poinformował o intruzie -
Co do jasnej cholery robi twój największy wróg od sześciu lat? - spytała
Harrego
-Miona
on się zmienił, serio - próbował ją zapewnić.
-Mam
być w jednym domu z frajerem, który przez sześć lat nas gnębił i wyzywał mnie
od szlam?! Ja wychodzę.
Miona wyszła za drzwi, ale nie zdążyła się jeszcze teleportować, stała pośrodku
ogrodu pomiędzy drzewami a altanką, już prawie się teleportowało i ktoś chwycił
ją za rękę, był to przystojnu blondyn, który gnębił dziewczynę cały jej
dotychczasowy pobyt w Hogwarcie. Teraz wpatrywał się w Hermionę swoim
przenikliwym, ale jakże ciepłym wzrokiem.
-Zostaw
mnie palancie! - nawrzeszczała na niego.
-Przepraszam
- spojrzał na nią smutnymi srebrnymi oczami - ja.. - zaczął ale nie pozwoliła
mu dokończyć.
-
Ty głupi, popieprzony idioto, myślisz, że po tym wszystkim ci wybaczę, bo
Pan-Zadufany-Czystokrwisty-Arystokrata mnie przeprasza? Zapomnij!
Draco ją puścił i Herm teleportowała się. Malfoy wrócił do domu swoich nowych
przyjaciół.
-Przepraszam,
robię wam tylko problemy.. - i teleportował się do domu swojej matki
****
Hermiona jednym machnięciem różdżki zerwała wszystkie fotografie jej i Rona ze
ściany, a ze zdjęć z Harrym, Ginny i Ronem, powycinała starannie różdżką tego,
który już jej nie chciał, usunęła go z życia oraz z fotografi. Dziewczyna
usiadła na parapecie przy oknie, czytała książkę, patrzyła w gwiazdy a łzy
spływały jej ciurkiem po policzkach. W tym czasie do jej okna zapukała mała
sówka, w której rozpoznała sowę Draco. Wpuściła ją, miała przywiązany do nóżki
rulonik pergaminu. Sowa odleciała, a Hermiona rozłożyła zwitek pergaminu.
Hermiono,
Wiem, że mi nie uwierzysz, jest mi
przykro, że wyzywałem Cię w ten sposób.
Nigdy bym nikogo nie obraził, gdybym od
dziecka nie miał wpajanych takich zasad
przez ojca. Możesz mi nie wierzyć, ale po upadku Voldemorta zmieniłem się.
Proszę spotkajmy się na Pokątnej jutro o 16:00 w Trzech Miotłach.
Draco
Hermiona nie wiedziała co ma robić. Nie jest pewna czy może mu zaufać, była
pełna wahań, skoro zrobiła to już Ginny i Harry. Wciąż się go bała, wiedział,
że wszystkie dziewczyny traktuje na jedną noc. Bała się, że znowu chcę się wraz
z Zabinim z niej ponabijać. Jednak w głowie wciąż tkwił jej obraz smutnych,
przenikających ją srebrnych oczy Malfoya. Jednak ciągle wątpiła w jego
przemianę, nie dopuszczała myśli, że ktoś tak okrutny może się zmienić.
~*~*~*~*~*~*~
Jest to mój pierwszy blog z opowiadaniem, oceńcie sprawiedliwie wg was :)
Pierwszy rozdział jest słaby, nie zniechęcajcie się, jeśli tylko zostaniecie na dłużej przekonacie się, że się rozwijam ;)