niedziela, 21 kwietnia 2013

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział XXIV Prastara magia

Hermionie do oczu napłynęły łzy, targał nią gniew, jak on ja mógł tak zostawić na trzy tygodnie?! Jak?! Była pewna, że już jej nie kochał, a on nagle pojawia się w domu i wyznaje jej miłość.
-Ty podły Draconie Malfoyu! - Hermiona podeszła blisko niego - Masz czelność tu przychodzić?! Wynoś się! W tej chwili! - dziewczyna podeszła blisko i wymierzyła mu siarczysty policzek, po czym puściła się biegiem po schodach do góry, do przytulnego pokoju swojego synka Charlsa.
Jego pokój był urządzony w błękitnej tonacji. Ściany pokrywała jasna tapeta z błękitnymi pluszakami, a mebelki były białe z jasnoniebieskimi zdobieniami.
Hermiona wzięła synka na ręce z łóżeczka, usiadła na fotelu, przytuliła go do siebie, a łzy same popłynęły strumieniami. Przecież jej też było ciężko, że to nie dziecko Dracona. Nie było ani troche do niego podobne.
  Draco nie wyszedł z domu szatynki, postanowił poszukać jej, poszedł na piętro i zobaczył ją siedzącą do niego tyłem i przytulającą dziecko do siebie. Wszedł do pokoju i położył rękę na jej ramieniu.
-Przepraszam, że tak zniknąłem, mogłem ci wyjaśnić... A teraz mnie wysłuchaj, przede wszystkim musimy zrobić badania DNA dziecko może być po prostu podobne do ciebie. Mogłaś mieć dominujące cechy, a jeśli się okaże.. - Hermiona mu nie pozwoliła dokończyć.
-A jeśli się okaże, że to twoje dziecko to wrócisz i będzie wspaniale jak kochająca się rodzina i będziesz udawał, że w ogóle nie uciekłeś, nie stchórzyłeś mimo że obiecałeś?! Wynocha! Nienawidzę cię! Nie chcę cię znać!
Blondyn ustąpił i teleportował się, nigdy nie pozwoli jej odejść, kocha ją. Jeszcze tu wróci.
Mijały dni, a Hermiona nie chciała widywać się z Draco, nie chciała go znać, nienawidziła go tak, jak za czasów szkolnych. Czuła się przez niego po raz kolejny poniżona. Zostawił ją, a jak się trochę podbudowała on wraca i wszystko niszczy. Jak zawsze, to powtarzało się już od pierwszego roku w Hogwarcie. Podczas braku Dracona poznała przystojnego bruneta o ciemnej karnacji, miał na imię Henry. Coraz więcej spędzała z nim czasu. Uwielbiała jego towarzystwo, był taki ciepły, nigdy jej nie uraził.
  Szatynka wybrała się na spacer z Charlsem i Henrym. Synek spał smacznie w wózku, a przyjaciele siedzieli na ławce żwawo o czymś rozmawiając, cieszyła się z tego, że ma kogoś bliskiego z kim może porozmawiać.
-Hermiono, dlaczego z nim byłaś? Przecież cię ranił!
-Sama nie wiem, myślałam, że się kochamy.
-Ktoś taki jak on nie potrafi kochać Hermiono - wziął ją za rękę - zasługujesz na kogoś lepszego.
Henry zaczął całować szatynkę, poddała się temu przez chwilę po czym go odepchnęła, wstała i odjechała z wózkiem. Kogo ona oszukuje? Wciąż kocha Dracona!
  Dziewczyna napisała list do ukochanego, zgodziła się na badania DNA choć nie wiadomo do czego mu to potrzebne. Po powrocie sowy blondyn zmaterializował się w jej pokoju. Szatynka podbiegła i wtuliła się w niego jak małe dziecko.
-Tak bardzo tęskniłam.
Jej ukochany przytulił ją do siebie i pocałował czule. Ten pocałunek był inny niż wcześniejszy z Henrym. Henry był zachłanny, a Draco czuły i delikatny. Blondyn poraz kolejny uklęknął i wyjął z kieszeni marynarki pudełeczko.
-Hermiono, moje uczucia się nie zmieniły co do ciebie. Zawszę będę cię kochał. Jesteś sensem mojego życia. Czy zgodzisz się po raz drugi zostać moją żoną?
Hermiona przykucnęła przy nim.
-Oczywiście! - krzyknęła uradowana i wtuliła się w niego.
  Nazajutrz Hermiona, Draco i mały Charls udali się do szpitala, w którym robiono badania genetyczne. Oddali próbki śliny Draco i synka Hermiony.
-Za tydzień dowiecie się państwo czy jest to pana dziecko - uśmiechnęła się pokrzepiająco pielęgniarka.
  Narzeczeństwo z maluchem udali się do domu, zjedli obiad. Szatynka poszła pozmywać, a Draco wziął Charlsa na ręce i przytulił do siebie, tak bardzo pragnął, żeby to było jego dziecko, bawił się z nim pluszakami. Po chwili chłopiec zasnął, a on złożył ojcowski pocałunek na jego czole. Dziewczyna wróciła i uśmiechnęła się na ten widok.
-Cudowny tatuś - zakpiła z niego.
Wzięła dziecko od narzeczonego i położyła go do łóżeczka, a sama usiadła mu na kolanach i zatopiła swoje usta w jego. Tak bardzo pragnęła jego pocałunków, on błądził po jej ciele rękoma, po 15 minutach gorących pocałunków znaleźli się w łóżku, ich ubrania były na podłodze, a nawet na lampie. Po skończonym stosunku Hermiona miała głowę położona na jego piersi i oddychała szybko.
  Rano dostali wyniki badania genetycznego, Hermiona szybko rozerwała kopertę i po jej policzku spłynęła łza.
-To nie jest twoje dziecko... - powiedziała szeptem.
Draco wypuścił z siebie powietrze, podbiegł do szatynki i ją przytulił.
-I właśnie dlatego zniknąłem. Szukałem wyjścia, znalazłem prastare zaklęcie, ale musisz się na nie zgodzić. Polega ono na tym, że jako jestem twoim narzeczonym mogę rzucić na niego zaklęcie i stanie się podobny do mnie wyglądem i charakterem.
-Zgadzam się, ale nie może to zaszkodzić dziecku! -Ego, Draco Malfoy, Hermione Granger sponsus, volo infantem hereditavit in lineamentum.*
Draco zakończył zaklęcie, zaczął wiać zimny wiatr.
-Draco co się dzieje?! - pytała wystraszona Hermiona, wtulała się w niego.
Dziecko uniosło się delikatnie w górę, jego włosy nabrały platynowego koloru, rysy twarzy miał bardziej ostre, a gdy otworzył oczka dostrzec można było stalowoszare tęczówki, chłopiec opadł do łóżeczka. Hermiona podbiegła do niego i wzięła go na ręce, był idealny jak Draco, który teraz otoczył narzeczoną ramieniem i uśmiechał się do niej i synka dumny z siebie, a dziecko mocno przytulił do siebie,  szatynkę pocałował.


*Ja, Draco Malfoy, narzeczony Hermiony Granger chcę, żeby jej dziecko odziedziczyło moje cechy.

 ~*~*~*~*~*~

Wybaczycie, że tak długo nie pisałam?
Nie miałam czasu.
Mam nadzieję, że wam się spodoba ;)

Kontakt: 16218007

czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział XXII Najszcęśliwszy dzień w życiu

  Dni były coraz cieplejsze, z dnia na dzień pogoda się poprawiała. Hermiona wyszła na błonia, niebo było bezchmurne, a wiatr był delikatny i orzeźwiający. U szatynki brzuch było widać już konkretnie, wieści o jej ciąży już zdążyły obiec całą szkołę, stała się pośmiewiskiem Ślizgońskich dziewczyn, ale nie przejmowała się tym, wiedziała, że ma oparcie w Draco, a on był dla niej najważniejszy. Oboje mieli nadzieję, iż dziecko będzie ich, choć Draco podjął już decyzję, że mimo wszystko pomoże ukochanej wychować dziecko i będzie je kochał jak swoje. Szatynka siedziała pod dużym, rozłożystym drzewem, ciąża jej sprzyjała, wyładniała, piersi zaokrągliły jej się jeszcze bardziej. Po kilkunastu minutach znalazł się przy niej przystojny blondyn, przykucnął przy niej i pocałował w policzek.
-Jesteś piękna, kochanie – Draco uroda dziewczyny coraz częściej zapierała dech w piersiach mimo, że byli parą.
-Dziękuję – uśmiechnęła się szatynka i przytuliła się do niego, koszula którą miał na sobie idealnie podkreślała jego mięśnie i śnieżnobiałe zęby gdy się uśmiechał, a włosy coraz częściej nosił rozczochrane, takie podobały się najbardziej Hermionie.
-Kochanie? – spytał Draco.
-Hm..? – spojrzała na niego.
-Czy po ukończeniu szkoły zamieszkałabyś ze mną w moim domu? Wiem, że masz tragiczne wspomnienia z tym domem, ale urządzimy go od nowa, tak jak tylko zapragniesz – blondyn był pełen nadziei.
-A co z moimi rodzicami? Mają nadzieję, że wrócę do nich po wakacjach, kocham ich a oni mnie i nawet nie wiedzą o tej ciąży, musimy się do nich teleportować jak najszybciej i wszystko im wyjaśnić, pomijając gwałt oczywiście.
Draco tylko przytaknął, nie chciał sam wracać do tego wielkiego domu, czuł się tam bardzo samotnie, pragnął, by ktoś tam z nim w końcu zamieszkał i nadał ciepła tamtemu domowi.
-Zamieszkam z Tobą – powiedziała do niego uśmiechając się i wtuliła się w niego.

  Para udała się do profesora Snape, aby uzyskać pozwolenie na opuszczenie zamku, bez niego nie mogli się nigdzie wybrać. Dyrektor zgodził się to zrobić, puścił ich do rodziców panny Granger, aby powiadomić ich o ciąży Hermiony, nie musieli się śpieszyć, zostali zwolnieni aż do piątku, co dawało im trzy dni. Cieszyli się z tego powodu, ale szatynka była wciąż pełna obaw jak zareagują jej rodzice na tą wieść. Z pewnością nie będą z niej dumni. Zakochani wyszli z zamku, poczuli dziwny ścisk w pępku i po chwili znajdowali się przed domem panny Granger, słońce powoli zachodziło, było piękną pomarańczową kulą, a ogród za domem był w kwicie, wszystkie kwiaty kwitły jak namalowane, owoce były dojrzałe w sam raz do jedzenia.

  Gryfonka weszła do domu, zastała rodziców w salonie, była zdenerwowana, ręce trzęsły się jej ze strachu. Draco trzymał rękę na jej ramieniu, która również lekko się trzęsła, spojrzała na Ślizgona, na co uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.
-Mamo, tato.. Mam dla was ważną wiadomość, która odmieni całe moje życie – Hermionie drżał głos, strach nie ustępował.
-Co się stało kochanie? – spojrzała na jej twarz matka.
Hermiona weszła głębiej do pokoju.
-Jestem w ciąży – powiedziała, ręce jej się trzęsły nadal, a nogi zrobiły się jak z waty.
Hermiona nie spodziewała się takiej reakcji matki, ale ona podbiegła do niej i uściskała ją.
-Nie rozumiem tylko dlaczego tak późno mi o tym mówisz, nie wróciłaś na ferie. –  Kobieta była podekscytowana ciążą córki, cieszyła się jej szczęściem, ale jednocześnie obawiała się czy jej mała córeczka sobie poradzi.
-Bałam się..
-No dobrze już, usiądźcie, nie gniewam się na was, aczkolwiek myślałam, ze poczekacie trochę z potomstwem, no cóż stało się i się nie odstanie. Na kiedy masz termin?
-14 lipca.
-Ja się nią zaopiekuję, przysięgam – zapewnił Dracon matkę Hermiony.
-Mamo jeszcze jedno – Hermiona przygryzła dolną wargę – chciałabym zamieszkać po zakończeniu szkoły u Dracona.
-Oczywiście kochanie – uśmiechnęła się blado kobieta lekko rozczarowana.
-Gratuluję – podszedł ojciec do córki, który jeszcze przed chwilą siedział jakby był spetryfikowany i nie mógł by się ruszyć, przytulił córkę i uściskał przyjaźnie Dracona, teraz również się cieszył szczęściem swojej córki, uśmiechał się do nich.

  Tego wieczoru Hermiona wraz z rodzicami dyskutowali żwawo o płci dziecka i imieniu dla niego, Gryfonka nie wiedziała o płci, nie chciała wiedzieć. Państwo Granger cieszyło się ze szczęścia przyszłych młodych rodziców, tylko jedną osobę coś trapiło przez cały wieczór, przystojnego blondyna, który obawiał się, kogo będzie to dziecko, jego czy Kruma. Jak się powinien zachować, gdy okaże się, że jest ono spokrewnione z Krumem? Czy powinien już się oświadczyć szatynce? Był całkowicie zbity z tropu.
-Draco chodźmy już spać – szatynka wyrwała ukochanego z myśli.
Podziękowali za wszystko i poszli do pokoju szatynki, po chwili spali wtuleni w siebie.

  Draco nie było w domu od samego rana, powiedział Hermionie, że musi coś załatwić i zniknął. Szatynka wstała z łóżka niechętnie i poczłapała się do kuchni. Musiała powiedzieć swojej rodzicielce prawdę, przecież prawda wyjdzie na jaw, jeśli się okaże, że dziecko jest potomkiem Kruma wszyscy zauważą, iż nie jest podobny do swojego ojca.
-Mamo.. To dziecko może nie być Dracona.. Wiem co teraz myślisz, ale to nie tak, zostałam zgwałcona przez jednego nauczyciela – matka przytknęła dłoń do ust – został już aresztowany, ale rozumiesz, boję się, że jeśli będzie to dziecko mojego oprawcy, gdy tylko na nie spojrzę będzie mi strasznie przykro – Hermionie zbierały się łzy w oczach – Draco powiedział, że mi pomoże i nie zostawi samej sobie. Jest taki kochany. – przytuliła się do matki i szlochała cicho.

  Hermiona z matką zjadła śniadanie, ojciec był w pracy, miał dziś dużo pacjentów, ponieważ był dentystą. Draco wrócił do domu w południe, mówił, że był w domu, aby pozbyć się rzeczy swojego ojca, zostawił tylko kilka pamiątek po swojej matce. Chciał, aby Hermiona gdy tylko się tam wprowadzi czuła się jak najlepiej, dlatego musiał zacząć jak najszybciej remont.
-Cześć kochanie – podszedł do szatynki pogłaskał ją po brzuchu i pocałował ją czule.
-Cześć – uśmiechnęła się do niego. – Gdzie byłeś tak długo?
-W domu wyrzuciłem wszystkie rzeczy ojca, a po mamie zostawiłem kilka pamiątek, musisz mi powiedzieć jak ma wyglądać nasz dom i zaczynamy remont – puścił jej oczko.
  Do domu wrócił pan Garnger, Draco położył w pokoju Hermiony piękną, elegancką sukienkę na ramiączkach z małym dekoltem w kolorze turkusu za kolano, czarną marynarkę i tego samego koloru baleriny. Szatynka, gdy weszła do pokoju uśmiechnęła się od ucha do ucha, lubiła takie niespodzianki, właśnie w takich momentach zdawała sobie sprawę jaki Draco jest kochany. Jej rodzice dostali od niego polecenie, aby ubrali się elegancko, a on sam założył czarny satynowy garnitur i śnieżnobiałą koszulę. Pod dom podjechała czarna limuzyna do której wszyscy weszli, siedzenia były zrobione z jasnej skóry, w środku zajmował się barek i było w niej mnóstwo przestrzeni, można by było zrobić małą imprezę w niej. Kierowca zawiózł ich pod elegancką restaurację, gdy do niej weszli zobaczyli zwisający z sufitu kryształowy żyrandol, ściany pokrywała tapeta o kolorze ciepłego beżu, na oknach założone były zasłony w kolorze brązu, na stolikach leżały obrusy w podobnym odcieniu do tapety, a krzesła ozdobione były materiałem w kolorze zasłon. Kelner poprowadził ich do wcześniej zarezerwowanego czteroosobowego stolika przez Dracona. Wszyscy usiedli i zamówili coś dla siebie. Po zjedzeniu kolacji otoczyła ich orkiestra i zaczęła grać romantyczną melodię, jeden grał na skrzypcach, dwóch na flecie. Kelner przyniósł dwa bukiety kwiatów i podał je Draconowi, który podszedł do matki Hermiony.
-Czy mogę prosić o rękę pani córki? – spytał wręczając jej bukiet kwiatów.
-Wspaniale! Macie moje błogosławieństwo! – uśmiechnęła się Jean i uściskała przyszłego zięcia.
Draco wyjął z marynarki czerwone pudełeczko, wziął bukiet krwistoczerwonych róż od kelnera, uklęknął:
-Hermiono, jesteś sensem mojego życia, światełkiem w ciemnym tunelu mego życia, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
-Tak! Oczywiście, że za Ciebie wyjdę! - Hermionę rozpierało szczęście.
Draco wsunął na serdeczny palec prawej ręki Hermiony złoty pierścionek z oszlifowanym na okrągło brylantem. Szatynka wstała, złapała za ręce Draco, aby także wstał, pocałowała go czule w usta, a po jej twarzy ściekały łzy szczęścia.


~*~*~*~*~*~

 Proszę, postanowiłam, aby Draco już się oświadczył Hermionie.
Dziękuję mojej ukochanej becie Lovegood i dedykuję jej ten rozdział za to, że szybko i sprawnie sprawdza rozdziały.
Jak wam się podoba?
Trochę się dziś napisałam, ale dla was wszystko kochani.
Jeśli czytacie to proszę skomentujcie.
Kontakt: 16218007
Powiadomienia/aktualizacje/informacje o blogu {klik}

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział XXI Kolejne trudności

  Święta już się skończyły, na Sylwestra zaprosiła do siebie Harrego z Ginny, bliźniaków Weasley i oczywiście był już u niej Draco. Nie wiedziała jak jej przyjaciele zareagują na widok Ślizgona i na wiadomość o tym, że są razem, ale ona nie potrafiła wybrać pomiędzy nim a przyjaciółmi. Zaraz po świętach wybrała się do sklepów, aby kupić Draconowi zaległy prezent, kupiłaby mu to samo, ale przecież on by tego nigdy nie założył, a po drugie nie chciała po nim papugować. Zdecydowała się na dość drogie i dobre męskie perfumy. Była zadowolona z zakupu i zaraz po powrocie do domu wręczyła mu prezent. Blondynowi zapach się spodobał, był podobny do tych, których używał zawsze.
-Draco ja zaprosiłam parę osób na Sylwestra, ale nie wiem czy zniesiesz ich towarzystwo…
-Kogo?
-Harry'ego, Ginny, Freda i Georga.
-W porządku.
Hermiona wybałuszyła na niego oczu.
-Mam nadzieję, że nie żartujesz.. Rodzice jadą gdzieś do lokalu, a mam nadzieję, że skołujesz odrobinę Ognistej – uśmiechnęła się do niego znacząco.
Draco przytaknął tylko.
Od czasów bójki Draco nie kontaktował się z Diabłem, w jego uszach wciąż dźwięczały jego słowa, obrażał Hermionę, a to było dla niego bolesne.

  W Sylwestra nie było żadnych zgrzytów, Malfoy nie kłócił się z nikim, a oni też go tolerowali. No cóż, alkohol zbliża wszystkich, zachichotała na swoją myśl Hermiona. W Nowy Rok wszyscy obudzili się z ogromnym kacem, ale na szczęście Draco miał zapasy eliksiru. Za parę dni mieli wracać do Hogwartu.

  Minęło już parę dni od powrotu z przerwy świątecznej, całą przyrodę nadal pokrywała gruba warstwa białego puchu, pogoda była mroźna, takiej zimy jeszcze nikt nie pamiętał z uczniów. Hermiona ostatnio miała grypę żołądkową, ciągle wymiotowała i słabo się czuła.

  Pewnego styczniowego wieczora Smok znalazł trzęsącą się od płaczu Hermionę siedzącą w rogu łazienki pod ścianą, była kompletnie roztrzęsiona, twarz miała ukrytą w dłoniach, a obok niej leżało coś na wzór mugolskiego termometru.
-Hermiona? Co się stało? – usiadł obok niej i otoczył ją ramieniem.
Spojrzał na przedmiot, który ukazywał dwie kreski.
-Co to znaczy? – Draco pytał ją ze zmarszczonymi brwiami.
-Ja.. ja... Jess-tt-em w cią-żżż-yy – rozpłakała się na dobre
Draco był zdezorientowany, na chwilę ukrył twarz w dłoniach. Wyszedł z łazienki i podał Hermionie eliksir na uspokojenie, po kilku minutach już nie płakała.
-I co teraz kochanie?
-Ja nie wiem, nie wiem nawet czyje to dziecko.. Rozumiesz? Może być twoje, albo Kruma.. Przecież mnie zgwałcił, jeśli to będzie dziecko tego pieprzonego Kruma to patrząc na nie, będę miała przed oczami najgorszy dzień swojego życia, nie chcę tego dziecka..
-Skarbie – ujął jej twarz w dłonie – ale to może być moje dziecko. Nie możesz myśleć pesymistycznie. A teraz chodź. Idziemy do pani Pomfrey.

  Draco zaprowadził ukochaną do pielęgniarki, która potwierdziła ciążę dziewczyny, wszystko wskazywało na to, że jest w drugim miesiącu, a więc musiała zajść w listopadzie, w którym zgwałcił ją Krum, ale również kochała się wtedy z Draconem. Wrócili razem do dormitorium, Hermiona wypiła eliksir na sen, a Draco poszedł do Blaise'a, bo przed kim miał się wygadać jak nie przed nim?
-Diable, przepraszam, byłem wkurwiony..
-Stary, to ja przepraszam, nazwałem Hermionę tak jak nie powinienem.
Chłopacy uścisnęli sobie ręce. Draco siedział z Blaisem w jego pokoju, Smok rzucił zaklęcie wygłuszające, aby nikt ich nie słyszał i opowiedział mu o wszystkim, o gwałcie Hermiony przez tego od astronomii, o tym, że są parą i o ciąży dziewczyny.
-I co ja mam zrobić? – spytał Smok.
-Ja bym spieprzał gdzie pieprz rośnie, jeszcze masz zamiar wychowywać obcego dzieciaka?
-Blaise.. Ja kocham Hermionę i to może być równie dobrze moje dziecko, nie mogę jej zostawić.
-Sorry Smoku.
Draco rozmawiał jeszcze długo z Bleisem i poszedł do Hermiony, przytulił ją mono do siebie i próbował zasnąć co przychodziło mu z trudem. A co będzie jeśli śmierciożercy się dowiedzą? Przecież oni ją zabiją.. i dziecko.

   Nastolatkowie żyli w ciągłym stresie, Hermiona złożyła doniesienie na Kruma u Snape'a, który został wyrzucony ze szkoły i umieszczony w Azkabanie, nie musieli długo na niego nalegać, sam się przyznał. W tym roku czekały jeszcze przecież Hermionę i Draco OWTM-y, a wiadomo każdy chciał jej zdać jak najlepiej, w dodatku Snape kazał ukrywać Hermionie ciąże, co było dla niej trudne, bo jej brzuszek coraz bardziej się uwydatniał, musiała nosić bardzo szerokie i rozciągnięte swetry. Szkoła huczała na temat plotek, że Hermiona sama się oddała Krumowi.

  Draco i Hermiona leżeli w łóżku, blondyn trzymał rękę na brzuchu, a dziecko już zaczynało się poruszać, ciąża nie była zagrożona ani nie było żadnych komplikacji, jeszcze trochę i nastanie lipiec, czyli miesiąc porodu, co prawda mieli jeszcze cztery miesiące, ale Hermiona musiała powiadomić o ciąży rodziców, a z tym się okropnie ociągała. Pogoda była ciepła i para coraz więcej czasu spędzała na świeżym powietrzu. Blondyn rozmawiał do brzucha, miał nadzieję, że to będzie jego dziecko, nie zniósłby bólu Hermiony, a dla niego byłoby to ogromne rozczarowanie, nigdy nie myślał, że w tak młodym wieku zostanie ojcem. Jednego był pewien, musi być lepszy od swojego ojca.

  Hermiona leżała tyłem do ukochanego.
-Kochanie – szepnął jej do ucha – będę cię kochał i nasze dziecko, nawet jeśli okaże się, że to dziecko Kruma, nie zostawię was, kocham ciebie i tego maluszka, postaram się je wychować najlepiej jak będę potrafił – po czym złożył jej czuły pocałunek w szyję.
Gryfonka odwróciła się do niego przodem i zatopiła swoje usta w jego. Draco położył się na plecach, a ona położyła głowę na jego nagim torsie i tak przytulona zasnęła pełna obaw, troski, bała się, że mimo zapewnień jej ukochanego, może się załamać, gdy się okaże, że to nie jego dziecko.


~*~*~*~*~*~

Kiedy chcecie kolejny rozdział?
 Kontakt do mnie: 16218007
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa od was :*
Ale nie wiem czy jeszcze jest jakiś sens prowadzić bloga na dłuższą metę czy go po prostu zostawić, inne blogi są o niebo lepsze, a mój to nic w porównaniu do nich.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział XX Boże Narodzenie

  Jak tam po świętach kochani?
Wracam do was z XX rozdziałem ;)
Jeśli czytasz, zostaw po sobie ślad ;)

Kontakt ze mną: 16218007 (gg)

~*~*~*~*~*~*~

  Święta były za pasem, Hermiona nie sypiała z Draco, choć spędzali ze sobą dużo czasu, nie chciała, aby jakikolwiek mężczyzna ją dotykał wbrew jej woli, a gdyby spali w jednym łóżku byłoby to nieuniknione, mimo, że Gryfonkę dręczyły koszmary, nie wpuszczała go do łóżka. Zaczynała mieć wyrzuty sumienia, że blondyn sypia na jakże niewygodnej kanapie. Wystarczała jego obecność w pokoju, chwila rozmowy i koszmary przestawały ją dręczyć. O całym zajściu z Krumem nie dowiedział się nikt prócz Malfoya i młodej Weasleyówny. Mimo ciągłym namowom Dracona nie poszła donieść na obecnego nauczyciela astronomii, nie chciała przeżywać wszystkiego od nowa, był to dla niej bolesny temat. Na jej twarzy często gościły gorzkie łzy, które Ślizgon wycierał. Bolało go to jak dziewczyna cierpi, było to dla niego nie do zniesienia, gdy znajdował się sam w łazience siadał pod ścianą z twarzą w dłoniach, nie płakał, musiał być dla niej silny. Musiał dać jej zrozumieć, że ma w nim oparcie. Ginny oczywiście również była dla nią podporą i spędzały ze sobą mnóstwo czasu rozmawiając między lekcjami.  
  
  Pewnej nocy Hermiona krzyczała, sen był okropny, jacyś śmierciożercy zabili jej rodziców, Krum nabijał się z niej lodowatym śmiechem, Ron dobierał się do niej, a Dracona nie było, zabrakło go. Jej krzyk był donośny i przerażający, po twarzy ściekały jej łzy, była zlana potem, do pokoju wparował przystojny Malfoy.
-Hermiona, obudź się, Hermiona… - próbował ją obudzić potrząsając nią lekko – obudź się. Hermiona!
Dziewczyna otwarła oczy i przywarła do chłopaka pochlipując cicho. Wtulała się w niego mocno. Ku jej zdziwieniu i po dłuższym zastanowieniu Malfoy powinien zamienić się miejscami w domach z Ronem. Draco był taki dobry i ciepły, a Ron stał się okrutny i szydził z każdego napotkanego na drodze. Blondyn był inny, w jego oczach było ciepło i troska o dziewczynę, długo jeszcze się do niego tuliła i zasnęła w jego objęciach, była to pierwsza noc po długim czasie, gdy ostatni raz spali w swoich objęciach.

  
  Za dwa dni mieli udać się do domu panny Granger na święta, a jej rodzicielka nie mogła się dowiedzieć o tym co się stało. Hermiona czuła się jakby dawała chłopakowi złudną nadzieję, na bycie razem, a ona tak naprawdę potrzebowała obecnie tylko wspierającego ją przyjaciela, żywiła do niego uczucie, ale zagubiła się w tym co do niego czuła, czy była to miłość, czy tylko przyjaźń.
  
  Te dwa dni minęły błyskawicznie, Hermiona i Draco teleportowali się do domu Grangerów, Jean uśmiechała się od ucha do ucha, bo chłopak przypadł jej do gustu, miała się nigdy nie dowiedzieć o jego przeszłości, która nie była jego winą.
  
  Hermiona pokazała chłopakowi jego sypialnię, która oddalona była o toaletę i garderobę od sypialni Hermiony, znajdowała się na parterze, a jej rodzice sypialnie mieli na górze. Szatynka umyła się i postanowiła porozmawiać z Draco, założyła pidżamę i poszła do jego pokoju.
-Draco, wiem, że zrobiłam ci ogromną nadzieję, ale ja nie będę potrafiła teraz być z nikim, uwierz, ciężko mi po wydarzeniach, które mnie spotkały tego roku.
W chłopaku zagotowała się krew, myślał, że dla niej to wszystko znaczy tyle, ile dla niego, ale mylił się.
-Jeszcze sama do mnie przyjdziesz – fuknął chłodno.
-Przepraszam – rzuciła i wyszła z pokoju.
To co mu powiedziała ukuło ją i zrozumiała, że źle zrobiła, kochała go, jak mogła być tak głupia, przekreśliła wszystko i rozczarowała chłopaka, a przecież żywiła do niego ogromne uczucie. Nie potrafiła tego tak zostawić, wróciła się. Wpadła do jego pokoju i niemal rzuciła się na niego obdarowując go pocałunkami, Draco odsunął ją od siebie.
-Kpisz sobie ze mnie? A co z twoim przekonaniem, że nie chcesz z nikim być? Nie rób sobie ze mnie żartów Hermiona, nie baw się mną tak, jak ja kiedyś bawiłem się tobą i żartowałem na twój temat, rozumiem, że chcesz się zemścić, ale nie zniosę tego, za wiele dla mnie znaczysz, żebym mógł zlekceważyć kpiny ze mnie od twojej osoby.
-Nie kpie, nie żartuję, nie karze cię. Draco..
Jego twarz wypełniał smutek.
-Kocham Cię – zdecydowała się na ten krok i pocałowała go.
-Ja ciebie też kocham Hermiono.

  
  Noc spędziła w jego pokoju, nazajutrz była Wigilia, a Draco zniknął gdzieś od rana, znalazła list z wiadomością o śmierci jego matki, czytając go zakryła sobie usta dłonią, nie mogła w to uwierzyć. Musiał to być ogromny cios dla Ślizgona.
  
  Po paru godzinach wrócił.
-Draco tak mi przykro… - przytuliła go do siebie.
-Zginęła ostatnia ważna dla mnie członkini mojej rodziny, z nich wszystkich tylko ona mnie kochała.. – na jego twarzy malował się smutek.

  
  Hermiona wraz z matką przygotowywała potrawy, rodzicielka ciągle wypytywała ją o związek z blondynem, a ona ciągle wymigiwała się, że są tylko przyjaciółmi, kobieta nie wierzyła w to. Rano, gdy poszła ją obudzić, nie było jej w pokoju. Wiedziała co się święci i cieszyła się, że jej córka będzie w końcu szczęśliwą kobietą i że po ukończeniu Hogwartu będzie idealną kandydatką na żonę.
  
  Nastał czas dzielenia się opłatkiem i spożycia Wigili. W marynarce Draco spoczywał mały pakunek z prezentem dla dziewczyny, ale nie chciał go jej wręczać przy wszystkich. Rodzice Hermiony żwawo z nimi rozmawiali, Jean podpytywała Dracona o dziewczynę, czy ją ma, czy nie, jaki jest ideał, aż w końcu młoda Grangerówna kopnęła pod stołem matkę w nogę, a w Draco głowie na pytanie o ideał malował się obraz Hermiony, była jego ideałem, piękna i mądra, cóż za rzadkie połączenie. Wszyscy siedzieli do późna, Hermiona dostała od rodziców na prezent klucze do mieszkania, szatynka popłakała się ze szczęścia i ogromnie im dziękowała, ona rodzicom wręczyła niewielką kopertę, w której spoczywały bilety na Majorkę, aby trochę wypoczęli.
  
  Szatynka znajdowała się w swoim pokoju do którego właśnie wchodził blondyn z małą paczuszką.
-Wesołych Świąt Hermiono – wręczył jej prezencik.
-Tobie również, ale niestety nie mam nic dla ciebie, ostatnie wydarzenia... Przepraszam, nie miałam czasu.
-Moim prezentem i darem od Boga jesteś ty.
Dziewczyna otworzyła prezent, w którym był złoty łańcuszek o delikatnym splocie, a na nim założona była literka D wysadzana małymi brylancikami, Draco wziął go w ręce stanął za nią.
-Czy zgodzisz się zostać moją dziewczyną? – wyszeptał do jej ucha zanim zapiął łańcuszek.
-Tak – odpowiedziała Hermiona, jej brzuch wypełniało szczęście.
Blondyn zapiął łańcuszek, obrócił ją przodem do siebie i pocałował ją czule. Nikt by nigdy nie pomyślał, że on, wielki arystokrata ze szlacheckiego domu będzie ze szlamą.


~*~*~*~*~*~

I jak wam się podoba?
Jakie wrażenie?
Mam nadzieję, że nie opuścicie mnie stałe czytelniczki <3
Kto chce kolejny rozdział jutro?
Kontakt ze mną: 16218007

Pozdrawiam, wasza Potteromaniaczka ϟ